Popularne posty

„Miasteczko Salem” – Stephen King


„Miasteczko Salem”, bo to o tej książce będzie dzisiaj mowa, jest drugą książką, jaką kiedykolwiek przeczytałam od Kinga i jednocześnie jest też drugą książką, która mnie pozytywnie zaskoczyła, mimo że nie wymagałam od niej zbyt wiele. Myślę, że mogę nawet powiedzieć, że byłam do niej lekko negatywnie nastawiona i niezbyt zachęcona nieciekawym opisem. Bo ja podczas wyboru książki kieruje się właśnie opisem oraz okładką, w końcu to te dwie rzeczy najbardziej mają zachęcić nas do sięgnięcia po daną pozycję. W tym przypadku jednak kupiłam tę książkę, ponieważ wiele osób ją polecało. I kompletnie się nie zawiodłam.


Wszystko zaczyna się od tego, że poznajemy jakiegoś mężczyznę i chłopca, który wcale nie jest jego synem, mimo że wiele ludzi tak sądzi. Nie mamy najmniejszego pojęcia kim są ci bohaterowie i w kolejnych rozdziałach wcale nie dowiadujemy się więcej. No powiedzmy, że się nie dowiadujemy, bo dostajemy wskazówki, ale nie wiemy, że je dostajemy.
Później zaczynamy poznawać historię pewnego pisarza, który przyjeżdża do Salem, żeby napisać książkę. I wtedy wszystko się zaczyna.
On poznaje dziewczynę, później jej rodziców, zaczynają dziać się dziwne rzeczy. I wiecie co jest najlepsze? Że do połowy książki nie wiemy co się dzieje, nie wiemy o czym dokładnie ona jest, ale cały czas dostajemy wskazówki.
Muszę powiedzieć, że gdybym wiedziała o czym jest ta książka tak do końca, nigdy bym po nią nie sięgnęła, bo zwyczajnie tego typu książki mnie odpychają. Jednak teraz bardzo się cieszę, że w opisie nie było nic o tym, co się stanie, bo teraz jestem po lekturze jednej z najlepszych powieści mojego życia.

Bohaterowie są świetnie wykreowani. Mają swoje zdanie, pasje, ulubione miejsca. Są jak żywi. Całkowicie autentyczni. Z wieloma ich cechami moglibyśmy się utożsamić. Podejmują złe decyzje, zakochują się, mają wady i zalety. To wszystko składa się na to, że czujemy się, jakbyśmy naprawdę ich znali, jakby mieszkali gdzieś niedaleko.

Minusem i plusem jednocześnie, jest styl autora. Jednej osobie będzie się on podobał, drugiej zaś nie podejdzie. King pisze specyficznie, jak już wcześniej wspomniałam, daje wiele wskazówek, ciągle zmienia wątki (co wcale nie jest źle ukazane w tej historii), kręci. Było wiele takich sytuacji, że czytałam sobie spokojnie, nie spodziewałam się niczego, a tu nagle wszystko obracało się o 180°. To, jak on potrafi prowadzić akcję i zakręcić czytelnikiem jest niesamowite.


Powieść ta jest, przynajmniej według mnie, naprawdę dobrze napisanym horrorem i muszę się przyznać, że czytałam ją tylko w ciągu dnia. Nocą za bardzo się bałam, co chyba dobrze świadczy o tej historii.

Na koniec chcę już tylko dodać, że nie nadaje się ona dla osoby, która dopiero zaczyna swoją historię z tym autorem. W moim przypadku była to druga książka od Stephena, jednakże sądzę, że gdybym wiedziała, co mnie czeka, najpierw sięgnęłabym po coś lżejszego. Wcześniej czytałam „Joyland” i tę książkę z czystym sumieniem mogę polecić, jeśli chodzi o same początki. Dobrze się ją czyta i można oswoić się z tym bardzo niezwykłym stylem.

Nanakda

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Agata dla WioskaSzablonów | Technologia blogger. | Malihu
x